Zeszłoroczna reforma rozgrywek PGE Ekstraligi miała być przepustką dla Grudziądzan do upragnionej fazy play-off. Teoretycznie wystarczyło wyprzedzić tylko dwa zespoły, aby nieco przedłużyć sezon. Po udanym początku sezonu wielu ekspertów żużlowych zaczęło uważać podopiecznych Janusza Ślączki za „czarnego konia” rozgrywek. Jednak później przyszła seria porażek, która ostatecznie pogrzebała szansę GKMu na awans do fazy play-off. Warto też wspomnieć, iż Grudziądzanie musieli sobie radzić przez większość sezonu bez Pedersena, który doznał kontuzji po potężnym karambolu.
Budowa składu na rekonwalescencie – czy ma prawo to się udać?
Grudziądzanie ponownie postawili na Nickiego Pedersena, który być liderem zespołu. Rekonwalescencja Duńczyka po poważnej kontuzji trwała dość długo. Nicki nie jest już młodym zawodnikiem i każda kolejna kontuzja sprawia, iż zawodnik zaczyna „kalkulować” na torze. Ponadto Nicki został managerem żużlowej reprezentacji Danii. Takie decyzje sprawiają, iż polski klub może nie być traktowany priorytetowo.
Ściągniecie Maxa Fricke receptą na upragniony cel?
Grudziądzanie przed sezonem postanowili nieco wzmocnić skład i postawili na Maxa Fricke. Australijczyk miał trzecią średnią biegową w 1 lidze żużlowej. Max miewał występy w PGE Ekstralidze, jednak nie punktował na takim poziomie, jakim oczekuje się od lidera. W Grudziądzu obok Pedersena kreowany jest na drugą strzelbę. Fricke na specyficznym torze przy Hallera miał dość sinusoidalne wyniki. Na pewno będzie musiał włożyć mnóstwo pracy by dobrze punktować na swoim domowym torze. Przed sezonem w grudziądzkim zespołu doszło do sporych przetasowań kadrowych. Zasadniczo pewniakami do jazdy mają być liderzy zespołu, czyli Pedersen oraz Fricke oraz najlepszy junior GKMu – Kacper Pludra. Tak szeroka kadra sprawia, iż Janusz Ślączka ma mnóstwo wariantów, jeśli chodzi o budowę składu meczowego. Kłopot bogactwa pojawi się zwłaszcza pod koniec kwietnia, gdy do składu dołączy Tarasienko, który dodatkowo będzie mógł startować jako Polak. Taka sytuacja sprawi, iż na treningach mogą „trzeszczeć kości”.
GKM i Unia zawalczą o przepustkę do playoffów
Grudziądzanie startują w PGE Ekstralidze od 2015 roku i ani razu nie udało się awansować do fazy play-off. Przede wszystkim ich bolączką są mecze wyjazdowe. Od tego czasu zwycięstwa czy nawet remisy można policzyć na palcach jednej dłoni. Trzon zespołu, który ma dać upragniony awans do PO, ma stanowić duet Pedersen-Fricke. Sporo ważnych punktów powinien dorzucić junior – Kacper Pludra. Tak szeroka kadra seniorska sprawia, iż ciężko wyrokować, na kogo będzie stawiał trener Ślączka. Zapewne o bycie w kadrze meczowej będzie decydować dyspozycja na treningach. Paradoksalnie sporo może im pomóc odejście Doyle’a z Unii Leszno. To właśnie „Byki” miały z Grudziądzanami stoczyć walkę o awans do fazy PO. Biorąc pod uwagę powyższe aspekty, sądzę iż Grudziądzanie mają większe szanse na osiągnięcie upragnionego celu. Niebawem u bukmachera LVbet powinna się pojawić oferta, w której będzie można postawić m.in. na awans podopiecznych Ślączki do PO.